Od kiedy wstawiliśmy łóżeczko do naszego pokoju, oboje zatrzymujemy się przy nim robiąc wielkie gały a tętno przyspiesza. Nowy członek rodziny jest już coraz bardziej realny... Creepy...
Czy damy radę?
Czy nas polubi?
Czy będziemy dobrymi rodzicami?
Kiedy do cholery się urodzi? :)
Torby spakowane, skurcze "ćwiczebne" coraz częstsze, każdy ból brzucha wpisujemy w google, wymyślamy co nasz synek może teraz robić, o czym myśli, jaki będzie. Raz nawet spanikowałam na tyle, że szukałam informacji o śmierci przy porodzie, cesarce itd. Istna paranoja, a tu jeszcze kilka tygodni nam zostało dzikiego oczekiwania.
A po porodzie...
Razem z przyjściem na świat dziecka narodzi się cały nowy kalejdoskop pytań i wyzwań, którym będzie trzeba podołać, odpowiedzieć.
Okres ostatniego miesiąca ciąży to taka trochę dla nas cisza przed burzą.
A potem się zacznie... Największy quest naszego życia i użeranie się z lawiną nieproszonych rad szczególnie ze strony teściów i rodziców, co po prostu już teraz "uwielbiamy", ponieważ w niektórych kwestach mamy niesztampowe podejście...
Na to tylko taktyka - jednym uchem wpuść, drugim wypuść :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz